DON’T PANIC – kultura w kopertach

Pomysł na Don’t Panic zrodził się w latach 90. w Londynie, kiedy to dwóch znajomych wpadło na pomysł, aby udostępnić  londyńczykom darmową publikację w postaci kopert zawierającą masę kulturalnych wiadomości na temat aktualnych wydarzeń w mieście. W tych czasach Internet nie był jeszcze wiodącym medium w zakresie zdobywania informacji, dlatego koperty stały się dla młodych ludzi istną wiedzą w pigułce w zakresie życia kulturalnego i nocnego Londynu. Twórcy nie spodziewali się zapewne międzynarodowej kariery dla swojego przedsięwzięcia, zwłaszcza, że z biegiem lat dostęp do wszelkich informacji stawał się coraz łatwiejszy.

image

A jednak dzisiaj koperty Don’t Panic można znaleźć już w 20 krajach na 4 kontynentach. W Polsce dystrybuują je: Kraków, Wrocław, Katowice, Trójmiasto i Poznań. Przyjeżdżają również na największe plenerowe imprezy i festiwale, a ich popularność wciąż rośnie. Czemu tak się dzieje? Po pierwsze design – szara koperta, fajne logo, wszystko umieszczone w drewnianym pojemniczku. Przyjemne dla oka, ciekawe, bo inne. Po drugie – za darmo. Po trzecie – wszystkie najważniejsze informacje o wydarzeniach kulturalnych i nie tylko skondensowane w jednym miejscu. Nie trzeba szperać, szukać, klikać. 

image

Co znajdziemy w środku? Repertuary teatrów, rozkład jazdy najważniejszych festiwali,  nowości filmowe, informacje o nadchodzących wystawach i wernisażach, ulotki i broszury nowych miejsc typu galerie, knajpy, kluby oraz oczywiście plakaty. Plakaty szczególne, gdyż projektowane przez nie zawsze znanych grafików, często wyłonionych z konkursów organizowanych przez Don’t Panic, więc każdy ma szansę, aby jego dzieło mogło dostać się do szerszego grona odbiorców. Co więcej, każdy może postarać się, aby informacje o jego wydarzeniu znalazły się w kopercie, wystarczy napisać do redakcji. Promocja gwarantowana, gdyż koperty rozchodzą się w zawrotnym tempie. Kto miał okazję zobaczyć drewniany pojemniczek jeszcze pełen kopert, miał szczęście. Tu działa zasada kto pierwszy, ten lepszy.

Na szczęście jest wiele miejsc, w których można dostać koperty. Zazwyczaj są to wyselekcjonowane kawiarnie, bary, kluby, galerie sztuki, muzea, teatry i butiki. Jeśli jednak wasze poszukiwania będą bezowocne, możecie zajrzeć do internetowego magazynu albo na fanpage na Facebooku. Są to fantastyczne kulturalne przewodniki online, gdzie znajdziecie dużo większą dawkę informacji, m.in. mnóstwo reportaży, filmików, zdjęć, informacji o konkursach i imprezach oraz galerię posterów, które były dostępne w kopertach.

image

Jest to marketing kultury w prostym wydaniu, ale zazwyczaj najprostsze pomysły mają największą szansę na powodzenie.

Link do strony: www.dontpaniconline.pl

Link do fanpage’a:  www.facebook.com/dontpanicpolska

Zdjęcia posterów z www.dontpaniconline.pl

Magda Krzyżostaniak, studentka III roku Zarządzania kulturą UJ

O trudnej sztuce promocji sztuki współczesnej

W Polsce jak i na całym świecie kultura zwiększa swoje znaczenie.  Jej twórcy, odbiorcy oraz wszyscy ci, którzy uczestniczą w niej ”od święta” cenią jej wszelkie korzyści jakich dostarcza. Szokuje, zadziwia, zapewnia rozrywkę, wyzwala emocje, które w efekcie  doprowadzają do katharsis . Każdy kto na co dzień żyje swoim życiem, nie dążąc do bezpośredniego odbioru kultury również  jest narażony na obcowanie z nią na ulicy, uczelni czy w drodze do pracy. Ciężko jest w niej nie uczestniczyć mimo wszystko. Ten materialny i niematerialny dorobek ma na celu wzbudzanie w nas emocji, a  przez to oczyścić, zresetować nasz umysł, odprężyć, oderwać od rzeczywistości.

A co ze sztuką współczesną, gdy na widok „dzieła” , mamy mieszane uczucia nie wiedząc jak się ustosunkować do tego rodzaju sztuki?  Gdzie bez tytułu pracy, wyjaśnienia co autor miał na myśli niewiele możemy z niej odgadnąć? Śmiech, konsternacja, obojętność? Każdym z nas rządzą wtedy indywidualne emocje, własne skojarzenia i subiektywny odbiór.

Powstałe 1 lutego 2010 roku Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie MOCAK niesie na swoich barkach trudną sztukę promowania, zachęcania do sztuki najnowszej. Muzeum to wprowadza różnorodne projekty, które mają na celu trafienie do zróżnicowanych grup odbiorców. Czy mimo starań kolekcje, wystawy i projekty te zwiększają szansę na wzbudzenie w nas zainteresowania tym rodzajem sztuki i zmniejszenia uprzedzeń zakorzenionych w większości społeczeństwa? Sztuka niezrozumiana ma małą szansę na popularność, ale może również ze swojej wady uczynić zaletę i niezrozumieniem tym budzić ciekawość, intrygować. Może tu tkwi klucz do promocji? MOCAK stara się przedstawiać międzynarodową sztukę najnowszą, wyjaśnia jej sens bytu wytyczając głębsze wartości powiązane z powszedniością.
Jednym z podstawowych filarów promocji powinno być  intrygowanie dziełem, wyzwanie jakie stoi przed odbiorcą to odnalezienie głębszego, subiektywnego sensu w danym dziele, instalacji, czy rzeźbie. Myślę, że to jeden z niewielu sposobów na promocję tego rodzaju sztuki.

image

Jaką strategię marketingową przyjął MOCAK? Jednym z elementów metody promocji jest działalność edukacyjna, dzięki której bezpośrednio wychodzi naprzeciw potrzebom odbiorców, stwarzając możliwość  aktywnego obcowanie ze sztuką współczesną, jej twórcami i kolekcjonerami. Specyfika tych działań skierowana jest do różnych grup wiekowych i społecznych. Edukacja kulturalna odbywa się poprzez uczestniczenie w warsztatach, spotkaniach, konferencjach. Projekty te realizowane są nie tylko w budynku przy ul. Lipowej, ale również w placówkach edukacyjnych jak przedszkola, czy szkoły oraz również w przestrzeni miejskiej. Działania te integrują środowiska, ale czy przeobrażają je w amatorów sztuki współczesnej? Myślę, że tak, a już na pewno zachęcają do bycia aktywnym uczestnikiem świata kultury.

image  

Anna Basista,studentka III roku Zarządzania Kulturą

Wierzchołek góry lodowej

Jak skutecznie i pomysłowo można promować architekturę oraz jej historię? Odpowiedź na to pytanie znają przedstawiciele Państwowego Muzeum Architektury w Moskwie, którzy za pomocą prostej, lecz bardzo pomysłowej kampanii promocyjnej zachęcają do poznania najbardziej znanych rosyjskich budowli. Kampania reklamowa opiera się na haśle “Poznaj całą historię”. Została zrealizowana poprzez ukazanie zdjęć rosyjskich konstrukcji z ich “drugim dnem”, które skrywa wiele więcej sekretów, niż na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać. Przekaz jest prosty – wszystkie te tajemnice możemy poznać, odwiedzając Muzeum Architektury.

Kampania, wykorzystująca metaforę góry lodowej, skrywającej pod powierzchnią swoje prawdziwe rozmiary, nie jest jednak jednorazowym przypływem kreatywności. Została opracowana przez globalną agencję reklamową Saatchi&Saatchi, działająca w Londynie już od 1970 roku. Organizacja, nazywana “firmą pomysłów”, już od początku istnienia zatrudniała największe nazwiska branży reklamowej, a obecnie ma swoje filie w 76 krajach świata.

Współpraca Muzeum Architektury w Moskwie i Saatchi&Saatchi udowadnia, że czasem warto wyjść poza ramy tradycyjnego myślenia i skorzystać z pomocy ekspertów, aby uzyskać oryginalne efekty, które mogą przyczynić się do zdobycia nowych odbiorców. 

Poniżej niektóre z plakatów kampanii “Discover the full story”.

image

image

image

Aleksandra Wilczek – studentka Zarządzania Kulturą i Europeistyki

Dziura Promocyjna

Ostatnia premiera Teatru Telewizji – „Moralność Pani Dulskiej” w reżyserii Marcina Wrony odbyła się 25 marca bieżącego roku. Oglądalność spektaklu wyniosła aż 2,5 mln widzów, co nie obeszło się bez uwagi mediów. O Teatrze Telewizji na chwilę zrobiło się głośno, a to m.in. zmotywowało mnie do głębszego przyjrzenia się tej instytucji.

Wpisawszy w Google hasło – teatr telewizji, na pierwszym miejscu wyświetliła się oficjalna strona teatru, notka z Wikipedii i okolicznościowe artykuły pojawiające się na portalach teatralnych i informacyjnych. Chcąc dotrzeć do podstawowych informacji, oczywiście – w pierwszej kolejności powędrowałam na stronę internetową www.teatrtelewizji.tvp.pl. Niestety, jak się okazało, nie należy ona do najbardziej intuicyjnych i nie prezentuje kompletnej wiedzy na temat działalności teatru. Nie można na niej sprawdzić, kiedy i jakie spektakle emitowane są w TVP1 i na TVP Kultura, zamieszczane są tylko informacje o najbliższych premierach. Brakuje informacji o tym, kto w redakcji teatru czym się zajmuje i kto za co odpowiada (jest jedynie krótka notka biograficzna trzech członków zespołu redakcyjnego). Na stronie znajduje się wtyczka społecznościowa do Facebooka – ale nie jest to Funpage Teatru Telewizji tylko TVP1. Co wydaje się dość dziwne, gdyż stron Teatru Telewizji na Facebooku jest aż trzy: Teatr Telewizji, Teatr Telewizji TVP, Teatr Telewizji NA ŻYWO. Nie wiadomo, który jest oficjalnym, a ponadto – ten, który ma największe zainteresowanie (5316 osób) nie należy do najbardziej aktualnych. Ostatni wpis pochodzi z 11 października 2012. Na każdym z profili w miejscu podstawowych informacji znajdują się co najwyżej dwa zdania… Nawet Wikipedia nie może się pochwalić wyczerpującą i aktualną treścią.

Miałam nadzieję, że istnieje chociaż możliwość obejrzenia spektakli w Internecie, w dowolnym momencie, korzystając np. z platformy vod.pl albo tvp.pl, ale niestety na obu stronach nie ma żadnych przedstawień, nawet za dodatkową opłatą.

Historia Teatru Telewizji, czyli prawie 60 lat (obchody jubileuszowe są zaplanowane na początek października b.r.), pokazuje, że miał on swoje wzloty i upadki. Dziś, ze względu na tak dużą różnorodność stacji i programów telewizyjnych, a co za tym idzie, ogólny spadek oglądalności TVP, teatr telewizji nie cieszy się tak wielką popularnością jak kiedyś. Niewątpliwie jednak w inicjatywie tej jest duży potencjał. Może warto w takim razie zastanowić się nad tym, jak skutecznie promować jego działalność, także w Internecie, a nie uprawiać tzw. prowizorkę… 

 

Marta Wołowiec, studentka Zarządzania Kulturą III rok, studia stacjonarne

torby uszyte ze zdarzeń

Autorzy bannerów reklamujących wydarzenia kulturalne prześcigają się w pomysłach. Pstrokate kolory, przedziwne kształty, gra skojarzeń, złudzenia optyczne. Wymyślne grafiki nierzadko zdają egzamin ściągając na imprezy pokażną publiczność. Ale co dzieje się z nimi później?

image

Trashki, czyli zespół ludzi przedłużających żywot nieaktualnych bannerów reklamowych to marka,która poszerza sukcesywnie rozrastający się krakowski światek twórców recycle art. Szyją z materiałów odzyskanych i odpadów drukarskich w myśl zasady 3 re: reduce, reuse, recycle.

Choć zużyty banner reklamowy może z pozoru wydawać się kiepskim materiałem na porządna torbę –  jak deklarują twórcy – to trwałe, nieprzemakalne, odporne na uv i amplitudy temperatur tworzywo świetnie sprawdza się nie tylko jako nośnik reklamy. Każda Trashka to niepowtarzalny produkt łączący sportowy styl, zamiłowanie do modnego ostatnio stylu eko i wspomnienie najciekawszych elementów z układanki krakowskiego życia kulturalnego.

Dzięki stałej współpracy z lokalnymi instytucjami kultury szyte są nie tylko torby,ale i pokrowce na laptopy oraz sakwy rowerowe mocowane na starych pasach bezpieczeństwa. A to wszystko za sprawą upcyclingu – tak zwanego drugiego życia rzeczy, powtórnego wykorzystywania odpadów i przerabiania ich w jakościowe produkty. Jak Wam się podoba ten pomysł?

image

image

image

Autor: Alicja Szwarczewska

Muzyczne katharsis przed Wielką Nocą

Logotyp Festiwalu Misteria Paschalia

Szczególna atmosfera festiwalu Misteria Paschalia jest niezwykle inspirująca dla wszystkich wykonawców, którzy nierzadko przywożą do Krakowa swoje najbardziej osobiste i intymne projekty– Wielkanoc w Krakowie daje artystom sposobność na zrobienie duchowej cezury w kalendarzach koncertowych. To miejsce, gdzie przez kilka dni serce każdego z nas bije innym rytmem.

                           –Catherine von Mutius, założycielka Music Concept

Dzięki dorobkowi i tradycjom kulturowym, pięknu miasta i jego specyficznemu klimatowi, Kraków przyciąga turystów z całej Europy. Szczególnym wydarzeniem jest, obchodzący w tym roku jubileusz, festiwal muzyki dawnej Misteria Paschalia. Już w najbliższy poniedziałek 25 marca rozpocznie się 10. edycja jednego z najważniejszych wydarzeń muzycznych Starego Kontynentu i trwać będzie do 31 marca.

Repertuar zawsze starannie dobrany, składający się z najsłynniejszych a także tych mniej znanych dzieł wielkich mistrzów, dzieł wyrwanych z muzycznej niepamięci, interpretowany jest przez wykonawców z całego kontynentu specjalizujących się w wykonawstwie historycznym. Festiwal niezmiennie nawiązuje do tematyki Wielkiego Tygodnia oraz Świąt Wielkiej Nocy.

7. Festiwal Misteria Paschalia, 31.03.2010 – Kościół św. Katarzyny w Krakowie. 

Montserrat Figueras sopran, 
Adriana Fernández – sopran, 
Pascal Bertin – kontratenor, 
David Sagastume – kontratenor, 
Lluís Vilamajó – tenor, 
Francesc Garrigosa tenor,
Furio Zanasi – baryton,
Daniele Carnovich – bas,
Jordi Savall -dyrygent. 

La Capella Reial de Catalunya, 
Hespèrion XXI 

 

Jubileuszowa odsłona Festiwalu Misteria Paschalia to spotkanie z dobrymi, goszczącymi na nim rokrocznie przyjaciółmi, ale też prezentacja formacji, których koncerty w Krakowie wzbudziły największy aplauz publiczności.

                -Filip Berkowicz, dyrektor artystyczny festiwalu

Program festiwalu oraz obszerną listę artystów znaleźć można pod adresem  http://www.misteriapaschalia.com/

Jednak to nie jedyna informacja, którą tam odnajdziemy. Strona festiwalu jest bardzo rozbudowanym źródłem informacji zarówno dla stałych koneserów koncertowych wrażeń, jak i dla tych, którzy Misterię dopiero odkrywają. Przede wszystkim, administratorzy strony zadbali o to, aby każdy, kto znajdzie się na niej celowo czy przypadkiem poznał w skrócie czym krakowski festiwal jest. Można również poznać sylwetki zaproszonych gości. Dzięki przejrzystemu i intuicyjnemu układowi strony, stonowanym kolorom, wygodnej czcionce i znormalizowanej ilości tekstu, z przyjemnością można przyswajać zawarte na niej komunikaty.

Aby umilić zniecierpliwionym melomanom oczekiwanie, organizatorzy projektu po raz pierwszy w tym roku, utworzyli książkę programową w formacie pdf. Więcej informacji na ten temat oczywiście na wyżej podanej stronie. Prócz wirtualnej wersji programu, wydane zostały dwie płyty z zarejestrowanymi koncertami kolejnych edycji. W roku 2012 została także przygotowana, specjalnie na tę edycję imprezy, płyta Baroque Spirit zawierająca najpiękniejsze arie Antonia Vivaldiego oraz Georga Friderica Händela prezentowane w większości na Misteria Paschalia oraz Opera Rara. Płyta znalazła się wśród 100. najlepiej sprzedających się produktów w serwisie empic.com.

Jeśli chwilowo nie mamy dostępu do komputera stacjonarnego czy laptopa, ale nasza komórka obsługuje wifi, a jednocześnie mamy potrzebę zajrzenia na stronę festiwalu, wystarczy zeskanować fotokod umieszczony na wszystkich drukach towarzyszących festiwalowi czy też na facebookowym profilu MP.

Fotofod 10. Festiwalu Misteria Paschalia

Konsekwentnie budowany wizerunek zaowocował nie tylko przychylnymi opiniami występujących artystów, których wypowiedzi można przeczytać na stronie MP, a także usłyszeć na nagraniach reportaży i wywiadów umieszczonych na kanale YouTube organizatora festiwalu, Krakowskiego Biura Festiwalowego, ale także, a może przede wszystkim widzów, którzy chętnie uczestniczą w kolejnych edycjach. Najlepszym dowodem na popularność i prestiż festiwalu są znikające w zastraszającym tempie bilety, które rezerwowane są z rocznym wyprzedzeniem, a niektóre wykupione pół roku przed rozpoczęciem Misteria Paschalia. Jednak ci, którzy nie zdążyli ich zakupić, pociechy mogą szukać w Programie Drugim Polskiego Radia, które corocznie współpracuje z organizatorami festiwalu, transmitując na żywo, lub w innym terminie odbywające się w jego ramach koncerty.

Festiwal Misteria Paschalia rośnie w siłę! W bardzo krótkim czasie, bo w zaledwie 10 lat, stał się jednym z najważniejszych europejskich festiwali muzycznych. Organizatorzy, jak wypowiadają się sami artyści- ambitnego, inspirującego, śmiałego i profesjonalnego projektu– winni dbać o dobrą reklamę swojego przedsięwzięcia. Prócz wymienionych wyżej środków przekazu, takich jak oficjalna strona internetowa, Facebook, fragmenty nagrań z koncertów, reportaże, wywiady i spoty na YouTube, czy też wydawnictwa sygnowane marką festiwalu, można także zauważyć gęsto rozsiane po Krakowie festiwalowe billboardy. Spot reklamowy puszczany jest także w telewizji MPK.

10. Festiwal Misteria Paschalia

W dobie, kiedy preferencje muzyczne stają się tematem tabu, a wyznanie o upodobaniu sobie muzyki poważnej spotyka się z powszechnym zdziwieniem, równie wielkim jak wyznanie o zainteresowaniu muzyką disco-polo, krakowski festiwal wychodzi na przeciw utartym wzorcom i otwiera drzwi miłośnikom kultury wyższej. W czasach, kiedy spotykamy się z kryzysem nie tylko gospodarczym, ale także kulturowym, Misteria Paschalia inspiruje, odrywa od rzeczywistości…

…Staje się europejskim punktem odniesienia(…)

                – Giovanni Antonini, włoski dyrygent, założyciel Il Giardino Armonico

Przesyłam najlepsze, płynące z głębi serca życzenia organizatorom i współpracownikom krakowskiego Festiwalu. Jestem dumna, że niejednokrotnie mogłam być częścią tego wspaniałego przedsięwzięcia artystycznego. Tanti auguri!

-Maria Grazia Schiavo, włoska sopranistka 

Niech żyje Festiwal Misteria Paschalia!!!

-Philippe Jaroussky, francuski kontratenor

Barbara Bieniek- studentka I roku Zarządzania Kulturą na Uniwersytecie Jagiellońskim

Źródła:

http://www.misteriapaschalia.com/pl

http://www.operarara.pl/pl

http://www.biurofestiwalowe.pl/

http://www.polskieradio.pl/8,Dwojka

http://www.youtube.com/user/biurofestiwalowe?feature=watch

https://www.facebook.com/MisteriaPaschalia

Kolacja Mistrzów, czyli przez żołądek do… promocji.

Filmoznawcy tworzący  magazyn 16 mm wraz z Dyskusyjnym Klubem Filmoznawców UJ przeprowadzili nietypową akcję promocyjną swojego nowego, drugiego już numeru organizując prawdziwą ucztę zarówno dla ciała jak i duszy.

Kolacja mistrzów

Wśród wielu wydarzeń jakie miały miejsce początkiem marca tego roku moją uwagę przykuło szczególnie jedno. 7 marca miała odbyć się „Kolacja mistrzów”. Zainteresowana chwytliwą nazwą i sporą liczbą znajomych zapisanych na facebookowym wydarzeniu przeczytałam, że tego dnia ma mieć miejsce wielka „wyżerka” w ramach promowania się magazynu 16 mm. O samym magazynie filmoznawców słyszałam już wcześniej uczestnicząc w Studenckim Nocnym Klubie Filmowym w Kinie Pod Baranami, nad którym patronat objęło właśnie 16 mm.  Powstał on w roku 2007, a redaktorem naczelnym jest Miłosz Stelmach. „Magazyn” jest nazwą umowną, gdyż 16 mm obecnie działa jedynie w formie internetowej. Portal zrzesza młodych filmoznawców,  którzy mogą przesyłać swoje teksty w ramach jednego przyjętego topicu. Motywem przewodnim jego nowej odsłony miało być właśnie JEDZENIE.

Na stronie wydarzenia przeczytałam, że za symboliczne 5 zł w ramach wstępu serwowane będą filmowe potrawy, czyli kultowe dania inspirowane tymi spożywanymi  na ekranie. Wśród nich znaleźć się miały między innymi sałatka a la “Ocean’s eleven”, ziemniaki a la “Koń turyński”, czy też szaszłyki a la “Delikatesy”. Szczerze powiedziawszy, wraz ze znajomymi nie wierzyliśmy, że za jedyne 5 zł będzie można się najeść takich specjałów. Ale ciekawość (czy też bardziej głód) nas zżerała, więc zaryzykowaliśmy i udaliśmy się na Kolację. Okazało się to być chyba najlepiej wydane pięć złotych w moim życiu!

Całość odbywać się miała w niezależnej galerii sztuki Onamato, urządzonej w mieszkaniu w jednej z kamienic na Brackiej (trafienie tam nie wiem czy z racji naszego gapiostwa nie należało do najłatwiejszych). Po pokonaniu kilku pięter i wejściu do środka okazało się, że miejsce pełne jest ludzi, a stoły uginają się wręcz od cieszącego oczy jedzenia. Te tarty, kanapki, ciasteczka i… mleko do ich popijania :) Tyle wygrać! Przekąski szybko zniknęły ze stołów i przyszedł czas na rozmowy. Miałam okazję podyskutować z kilkoma osobami z kręgu magazynu, którzy prócz tego, że własnoręcznie sporządzili owe specjały opowiedzieli nam trochę o działalności 16 mm. Na projektorze wyświetlane były fragmenty filmów, podziwiać można było również prace wiszące na ścianach Galerii, a po zakończeniu Kolacji udać się na kolejną odsłonę Studenckiego Nocnego Klubu Filmowego, czyli film „Hitchcock”.

Wydaje mi się, że „Kolacja Mistrzów” była świetnie przeprowadzoną akcją promocyjną. Ja sama zainteresowałam się działalnością 16 mm i Dyskusyjnego Klubu Filmoznawców UJ, a o Kolacji opowiedziałam znajomym, myślę więc, że cel redakcji został osiągnięty. Choć na biletach niespecjalnie zarobili, zrobili według mnie coś ważniejszego. Uszczęśliwili przybyłych gości, którzy być może kiedyś nawiążą bliższą współpracą z magazynem, DKF UJ, czy też odwiedzą jeszcze Galerię Onamato. Proste, acz genialne. Oby więcej w Krakowie takich smakowitych inicjatyw ;)

Dominika Gromadzka – studentka III roku zarządzania kulturą

Walce solne MOCAK-u

image

Tematem dzisiejszych przemyśleń jest reklama wprowadzająca rewolucję, zachwycająca formą i treścią, celująca w odbiorcę z precyzją radzieckiego snajpera i powalająca na kolana  wraz z mocą trafnego strzału. Niestety tak naprawdę reklama MOCAK-u nie ma nic wspólnego z powyższymi epitetami.

Dla wielu osób podróżujących na drugi koniec miasta (czytaj: na Ruczaj) jedną z atrakcji niezwykle umilających podróż komunikacją miejską, jest telewizja MPK.  Oprócz prognozy pogody, informacji czy ciekawostek („Hej Boxik” Czy wiesz że…?) każde pasażer może zapoznać się z reklamami, w tym również  promującymi instytucje kultury. Czy taka reklama jest skuteczna? Biorąc  pod uwagę niewielką ilość spotów, można założyć,  że potencjalny odbiorca w czasie pół godzinnej przejażdżki obejrzy tę samą reklamę nawet kilka razy. Jeśli sytuacja powtarza się codziennie, mamy gwarancję, że przekaz zostanie zapamiętany. Cena realizacji kampanii w MPK wynosi około 2940 zł netto na 28 dni (w 30 autobusach, w każdym 50 emisji dziennie). Są to relatywnie niskie koszty przy szerokim gronie lokalnych odbiorców. Warto więc stworzyć reklamę, która dobrze wykorzysta swoją szansę i przyciągnie ludzi do muzeum.

Kilka miesięcy temu MOCAK promował się za pomocą spotu przedstawiającego dzieło z kolekcji własnej. Obracające się powoli solne walce zaprezentowane  pasażerom z najlepszej strony (czyli według twórców- z każdej). Wszyscy mogli zobaczyć pomarańczowe słupy z prawego rogu, z lewego, z góry i od dołu. Rzeźba Mirosława Bałki „7+1” jest  tylko z pozoru statyczna- co prawda 7 walców jest nieruchomych, jednak jeden z nich się kręci i tym samym brawurowo wprowadza element dynamiczny- ten przełom został doskonale uchwycony na filmie.  Umieszczenie soli w betonie z pewnością zawiera w sobie warstwę symboliczną (jakże by inaczej!)- jednakże o tym podróżujący powinni się przekonać już na Lipowej 4. Pytanie tylko jak wielu z nich poczuło się zachęcone taką reklamą?

MOCAK jako młode muzeum dopiero buduje swoją markę i wciąż musi się intensywnie promować. Oprócz promocji w BusTV można zauważyć plakaty, bilboardy czy też całe tramwaje w barwach instytucji. O ile za  samą świadomość znaczenia reklamy można muzeum pochwalić, o tyle za jakość- już niekoniecznie. Gdy promocja wystawy „Sport w sztuce” przykuwała uwagę za pomocą gwiazd polskiego sportu, o tyle spot „7+1” jest dla mnie kompletnym niewypałem i marnotrawstwem środków.

Aleksandra Sowa, studentka 3 roku zarządzania kulturą na Uniwersytecie Jagiellońskim.

Czy oni (nie) robią nas w konia?

Bunkier Sztuki. Instytucja znana, podobno lubiana, firmująca swoją marką całą masę  eventów z przeróżnych dziedzin sztuki. W kwestiach marketingowo-piarowych prawdopodobnie jedna z lepiej postrzeganych krakowskich instytucji kultury.

Świetna graficznie, przejrzysta i intuicyjna, a przede wszystkim, dobrze prowadzona strona internetowa. Drukowane materiały promocyjne wykonane tak, że nie powstydziłby się ich MUMOK. Identyfikacja wizualna na międzynarodowym poziomie. Facebookowy profil aktualizowany w rzetelny, elegancki i odpowiadający potrzebom odbiorców sposób.

Nie tylko przez działania promocyjne, ale i programowe Bunkier wyrobił sobie reputację instytucji będącej obecnie bardzo blisko mieszkańców miasta, prospołecznej i odpowiadającej założeniom idei społeczeństwa obywatelskiego. Mimo oczywistych problemów finansowych radzą sobie podobno bardzo dobrze i są świetnie postrzegani zarówno wśród młodych, jak i starszych odbiorców.  

W dniach od 2 lutego do 3 marca Bunkier gościł „niestandardową formę prezentacji sztuki” (termin Tomasza Kaczmarczyka, specjalisty ds. komunikacji BS), pt. Dziady. Obecnie (12 III – 14 IV), główną wystawą Bunkra jest Rezerwat Miasto Cecylii Malik. Jak wszystkie sztandarowe projekty galerii, były one świetnie promowane, w każdy z wyżej wymienionych sposobów. Wypadałoby, żeby jakość eventów organizowanych przez Bunkier stała przynajmniej na równie dobrym poziomie, co działania ich marketingowców i odpowiadała opinii, jaką galeria się cieszy, czyż nie? Jak jest w rzeczywistości? Ja już sprawdziłem. Wy – oceńcie to sami…    

Mateusz Mila – III rok Zarządzania Kulturą, II rok Studiów Bliskowschodnich 

Marka kultury – kultura marki

Wymagam od miasta, w którym mam mieszkać: asfaltu, kanalizacji, klucza od bramy i ciepłej wody. Dowcipny i kulturalny jestem sam*

Podczas przeglądania „Premium Brand – polskie marki o najwyższej reputacji” dostrzegłam, że nie ma w tym rankingu ani jednej marki związanej z kulturą. Pośród banków i produktów alkoholowych jest jedynie miejsce dla Telewizji Polskiej; to chyba marka, która spośród wymienionych  w tym zestawieniu jako jedyna ma cokolwiek z kulturą wspólnego – dzięki wiadomemu kanałowi tematycznemu.

Oczywistym jest, że kultura ma/powinna mieć dobrą reputację. Teatru nie porównujemy z bankiem, z którym podpisanie niekorzystnej umowy jest równoznaczne z pogrzebaniem finansowym na wiele lat; lecz uważamy, że jest on „słuszny społecznie”, a kiedy do niego przychodzimy – „odchamiamy się”. Dlaczego więc nie ma w takim zestawieniu Narodowego Teatru Starego czy Muzeum Powstania Warszawskiego? Czemu nie ma tam miejsca dla Multikino Polska ani Teatru Słowackiego? Niezależnie od tego, czy dana instytucja jest prywatna czy publiczna, tworzy ona pewną markę – rozpoznawalną dla większości ludzi w Polsce lub chociażby mieście, w którym dana instytucja się znajduje.

Większość ludzi dalej nie utożsamia kultury w żaden sposób z „marką”. Kultura to dla nich byt odrębny i niezależny, który trzyma się daleko od reklamy, marketingu i… pieniędzy. Kultura jest i zawsze będzie, a wspomóc ją za pomocą zawartości własnego portfela można dopiero po opłaceniu wszelkich innych zobowiązań i zachcianek. Kultura dla większości Polaków absolutnie nie jest priorytetem.

To była sprawa oczywista. A teraz druga rzecz;  Polacy nie przywiązują się do instytucji kultury. Oprócz osób ściśle zainteresowanych tematem sprawa wyboru odpowiedniej instytucji kultury przez znaczną część osób jest przypadkowa. Nie idziemy do teatru na spektakl konkretnego reżysera czy premierę konkretnego teatru. Idziemy tam gdzie jest taniej, tam gdzie dostaniemy wejściówki, tam gdzie znajomy nam poleci. Ta teza niepoparta żadnymi badaniami, ale z moich obserwacji wynika, że oprócz studentów teatrologii czy zarządzania kulturą, oraz dzieci aktorów niewiele osób wiąże się z jakąkolwiek instytucją teatralną. Wydaje mi się, że marketing szeptany połączony z CSR (społeczna odpowiedzialność biznesu) byłby idealną formą zmiany tej rzeczywistości. Pozytywne opinie i działalność na rzecz np. fundacji mogłaby postrzeganie marki kultury zupełnie zmienić. Przykładem może być Teatr Stary, który mógłby 1% kwoty biletów przeznaczać na Fundację Mimo Wszystko Anny Dymny (która od czterdziestu lat jest aktorką tegoż teatru). 1% to zaledwie 50 groszy od ceny biletu normalnego, jednak w skali roku (ok 530 przedstawień) kwota ta jest dość znacząca. Teatr nagłaśniając swą dobroczynność z pewnością byłby częściej wybierany i lepiej kojarzony, co  przyczyniłoby się do wzrostu znaczenia teatru jako „marki”.

*Karl Kraus

image

Katarzyna Chudzik, studentka III roku zarządzania kulturą