Ostatnio miałam okazję przeprowadzić kilka ciekawych wywiadów w wybranych przeze mnie krakowskich instytucjach kultury. Jednym z nich postanowiłam się podzielić. Poniżej znajduje się zapis rozmowy, przeprowadzonej z kierowniczką Działu Promocji Muzeum Narodowego w Krakowie.
Ja: Dzień dobry, może na początku naszego spotkania wyjaśnię, o co chodzi…
MNK: Dobrze.
Ja: Jestem studentką III roku zarządzania kulturą na Uniwersytecie Jagiellońskim i piszę właśnie pracę licencjacką, dotyczącą wpływu promocji na wizerunek instytucji kultury, istniejący w świadomości społeczności lokalnej. Czyli w tym wypadku na przykładzie Krakowa.
MNK: Rozumiem.
Ja: Przechodząc może do pierwszego pytania… Gdy czytałam o misji muzeum, której treść znajduje się w statucie, dowiedziałam się, że stawiają Państwo przede wszystkim na innowacyjność oraz zmianę wizerunku. Zastanawiam się jak to wygląda w praktyce, dlatego na początek chciałam spytać, jak działa Sekcja Promocji? Czy obsługuje tylko Gmach Główny, czy zajmuje się też innymi oddziałami?
MNK: Na ten moment w Sekcji Promocji Muzeum Narodowego pracuje osiem osób. Są to pracownicy, którzy zajmują się zarówno wystawami czasowymi, odbywającymi się nie tylko w Gmachu Głównym, ale również w innych oddziałach, jak i wizerunkiem oraz promocją stałych galerii. Jeśli jakiś oddział ma wystawę, zajmujemy się tym, np. jak wystawą Utagawy Kuniyoshi w kamienicy Szołajskich. Promujemy zatem wszystkie oddziały, choć najwięcej działań skupia się na Gmachu Głównym. Dzieje się tak, ponieważ to właśnie tam najczęściej odbywają się największe wystawy czasowe. Co do samego zespołu, to pracuje on projektowo. Dana osoba zajmuje się wystawami, a już później w trakcie jej ich trwania, działaniami np. związanymi z Internetem, prasą, działaniami outdoorowymi. Tak, w skrócie działamy.
Ja: Rozumiem. Czy te działania mają też za zadanie, kreować nowy wizerunek? W strategii, w zadaniach dedykowanych tej Sekcji, znajduje się również punkt dotyczący public relations. Czy muzeum stara się pokazać mieszkańcom Krakowa, że nie jest staroświeckim muzeum? Ten stereotyp na temat tego typu instytucji wciąż bowiem istnieje. Czy starają się Państwo jakoś to zmienić?
MNK: Cały czas staramy się prowadzić różne, innowacyjne działania. Używamy obecnie choćby takich narządzi jak social media, mamy stronę internetową, fan page na Facebooku, który skupia obecnie około 10 tys. użytkowników. Mamy na nim miesięcznie około 1 milion interakcji z użytkownikami. Jest to naprawdę duża ilość. Widać to także na przykładzie naszych konkursów, które spotykają się z natychmiastowym odzewem, gdy tylko się tam znajdą. Cieszy nas to, ponieważ dzięki takim innowacyjnym kanałom komunikacji, możemy trafiać do ludzi młodych. Mamy swój kanał także na You Tube, prowadzimy Twitera.
W zeszłym roku przeprowadziliśmy wydarzenie „Nowe Sukiennice”, inaugurujące otwarcie nowej wystawy „Galeria sztuki polskiej XIX wieku” w Sukiennicach. Wykorzystaliśmy tam także różne innowacyjne rozwiązania, nie tylko promocyjne. Cała ta kampania, która zresztą wygrała dużo nagród, wprowadziła choćby taki element jak „wirtualna rzeczywistość”, czyli możliwość użycia IPhone’a, który na obrazie pokazywał dodatkowe elementy. Obecnie na wystawie Turnera, wprowadzamy QR cody. Wychodzimy trochę poza standard takiej instytucji, która istnieje już bardzo długo i nic się w niej nie zmienia. Staramy się dopasować ofertę wystaw do oczekiwań, choć nie chodzi tu o stronę merytoryczną. Nie celujemy w upodobania widzów, ponieważ zależy nam także na sztuce, wywołującej kontrowersje. Nawet jeśli nie ma szans być popularna, my chcemy ją pokazać.
Ja: Rozumiem.
MNK: Oprócz tego prowadzimy szeroki zakres działań PR-owskich. Przy okazji każdej wystawy zwoływana jest konferencja prasowa, spotkanie z mediami, na które zapraszamy dziennikarzy. Staramy się pracować nad wizerunkiem, aby ta instytucja była coraz bardziej innowacyjna. W tym roku mamy duże wyniki frekwencyjne, zarówno na wystawie „Skarby korony hiszpańskiej” jak i na wystawie Turnera.
Ja: Skoro już jesteśmy przy wynikach frekwencji, chciałam spytać czy badają Państwo jak te wszystkie działania przekładają się na wizerunek muzeum?
MNK: Powiem Pani szczerze. Pracuję tutaj od roku. Jeżeli się nie mylę, były tutaj prowadzone 2 lata temu badania, dotyczące publiczności. Takie badania powinno się powtarzać po około 2 latach, dlatego planujemy przeprowadzić je w roku 2012. Nie tylko pod względem wizerunkowym, ale także pod kątem tego, jak dotrzeć zarówno do stałych bywalców, jak i do osób nowych, które jeszcze nie odwiedzają muzeum. Zazwyczaj jednak takie badania dotyczą grupy, która już do nas trafiła. Jeśli się to jednak uda, chcielibyśmy przeprowadzić badania focusowe na zewnątrz. Chcemy się dowiedzieć jak postrzegane jest muzeum i jakimi kanałami możemy trafić do nowych odbiorców.
Ja: W takim razie do jakich odbiorców skierowana jest oferta i na kogo nakierowane są działania promocyjne? Kogo Państwo chcecie przyciągnąć?
MNK: W tym momencie zależy nam na pewno na grupie ludzi młodych. Nie oszukujmy się, jest to bardzo trudna grupa, która może uważać muzeum za miejsce „nie dla nich”. Dlatego choćby przez działania w Internecie, staramy się to zmienić i ich przyciągnąć. Jednak zakres działania muzeum jest bardzo szeroki. Grupami odbiorców są zarówno grupy specjalistyczne, związane z działalnością naukową Muzeum Narodowego, jak i dzieci, młodzież, osoby dorosłe, dla których ofertę przygotowuje dział edukacji. Otrzymaliśmy nawet nagrodę za działania przeprowadzane dla osób starszych. Nasza grupa docelowa jest tak szeroka, że przed każdą wystawą musimy dokładnie ustalić, do kogo dane wydarzenie będzie skierowane i kogo chcemy przyciągnąć. Ponadto, po za tym, że skupiamy się na regionie, w przypadku dużych wystaw, jak np. „Skarby korony hiszpańskiej” czy wystawa Turnera, prowadzimy kampanie ogólnopolskie.
Ja: A co decyduje o wyborze danej grupy? Czy tylko to, że są to osoby młode, a ich przyciągnięcie przynosi długofalowe korzyści, czy też coś innego?
MNK: Przy współpracy z Działem Edukacji, staramy się już od małego, przyzwyczajać dzieci do muzeum. Są to, jak już Pani zauważyła, korzyści długofalowe. Dzieci zapamiętują, że muzeum jest fajne, że można się w nim dobrze bawić, że pozwala się czegoś nauczyć, odkryć siebie, także poprzez sztukę. W zależności jednak od planów wystawowych na dany rok, które dostajemy już wcześniej, odpowiednio dobieramy kanały komunikacji i grupy, do których chcemy dotrzeć.
Ja: Rozumiem. To może już ostatnie pytanie, ponieważ o innowacyjnych technologiach rozmawiałyśmy już wcześniej… Jak, w idealnym odbiorze, chcieliby być Państwo, jako Muzeum Narodowe, postrzegani wśród mieszkańców Krakowa? Jaki wizerunek chcieliby Państwo mieć?
MNK: Myślę, że takie, jakie jest obecnie zapisane w strategii, w misji. Zależy nam na pewno na tym, żeby ta instytucja była postrzegana jako nowoczesna, innowacyjna, posiadająca oczywiście tradycje i czerpiąca z nich, ale też jako taka, która nie zatrzymała się w jakimś momencie dziejów, tylko która stara się iść z duchem czasów. Niewątpliwie jednak muzeum nie chce odcinać się od swojej tradycji i doświadczenia. Pracują tutaj wysokiej klasy specjaliści, działający w sferze naukowo-badawczej tej instytucji. Dotyczy to np. konserwacji. Zależy nam też na tym, aby sfera upowszechnieniowa była w pewien sposób łączona z tą drugą, naukowo-badawczą.
Ja: A propo tradycji. Zaczęłam się właśnie zastanawiać, jak połączyć tradycję z nowoczesnością. Czasami może to bowiem sprawiać duże problemy. Wiadomo, że Muzeum Narodowe nie zmieni się diametralnie, nie będzie takim muzeum jak np. Fabryka Schindlera, które zbudowano jako innowacyjne muzeum. Zastanawiam się, czy to stwarza jakieś problemy, kontrowersje, czy to przebiega raczej gładko?
MNK: Na pewno wymaga to dużej pracy całego zespołu Sekcji Promocji. Musimy rozumieć sens pewnych działań, np. dlaczego decydujemy się na QRcody lub czemu rezygnujemy z ulotek. Dlaczego np. te pierwsze mogą mieć większą skuteczność. Lub dlaczego mieszamy działania outdoorowe z innymi, bardziej innowacyjnymi działaniami. Wymaga to czasem dużej pracy wewnętrznej, ale myślę, że skoro mamy tutaj wszyscy tą, a nie inną wspólną misję, to na pewno damy radę.
Ja: Rozumiem. Jednak czasem takie zmiany, grożą utratą starych bywalców. Tak się już zdarzyło, chociażby w przypadku Teatru Starego, który gdy wystawił zupełnie nowe przedstawienie z innym podejściem, stracił dużą część starych widzów. Czy Państwo się tego nie obawiają?
MNK: Tego się nie obawiamy, ponieważ działalność muzeum jest naprawdę bardzo, bardzo szeroka, tak jak już wspominałam wcześniej. Wydarzenia edukacyjne są skierowane zarówno do dzieci, jak i do ludzi dorosłych. Mamy takie punkty w ofercie, jak wizyta w muzeum z przewodnikiem, warsztaty lub zajęcia organizowane przy okazji różnych wystaw, które skierowane są do różnych grup docelowych. To pokrycie wszystkich grup sprawia, że nie zmieniamy diametralnie naszego wizerunku, a przejście między tradycją, a nowoczesnością, przebiega gładko. Zmieniamy się w instytucję, która idzie z duchem czasu, nie niszcząc równocześnie swoich fundamentów, tego, co przez tyle lat budowała. Możliwe, że istnieje zawsze jakaś drobna obawa, jednak w przypadku muzeum, myślę, że nie są one takie, jak w przypadku teatru. Nasza idea się nie zmieni, nie zaczniemy nagle zamiast obrazów, pokazywać tylko wideoarty. Podstawowa idea zostaje ta sama, zmieniają się jedynie kanały komunikacji. Nie da się jednak ukryć, że jest to zmiana długofalowa. Nie możemy nagle zrezygnować z tradycyjnych sposobów dotarcia do odbiorców.
Ja: W takim razie to już wszystko. Dziękuję za rozmowę.
MNK: Ja również dziękuję.
Agnieszka Unzeitig, studentka III roku zarządzania kulturą na UJ i I roku projektowania ubioru na SAPU. Interesuję się przemysłami kreatywnymi i public relations. Na co dzień wielka miłośniczka kina.
Podziel się ze znajomymi: