Google Music All Access – na co komu taki streaming?

Na wczorajszej konferencji Google I/O gigant z Mountain View ujawnił swój odświeżony serwis streamingu muzyki – Google Music All Access. Plotki o tym przedsięwzięciu krążyły w sieci już od jakiegoś czasu. Czy Spotify, Deezer i WiMP mają się czego bać?

All Access będzie korzystało z algorytmów Google’a przy wyszukiwaniu utworów, które na mocy umowy udostępniły trzy największe wytwórnie, a mianowicie Sony, Universal i Warner. Amerykanie już dzisiaj mogą korzystać z oferty, a cena za muzyczne przyjemności wynosi 10 dolarów miesięcznie (lub 8, jeśli zarejestrują się odpowiednio wcześnie). Sceptycy mogą skorzystać z 30-dniowego okresu próbnego. Usługa na razie ma być dostępna w trzynastu krajach i Polska nie jest jednym z nich.

Moim zdaniem ciężko będzie Google’owi przebić się ze swoim serwisem, o ile nie zaoferuje użytkownikom czegoś wyjątkowego, czegoś, czego nie ma u konkurencji, która zdążyła już na dobre zadomowić się u fanów muzyki na całym świecie. Mam wrażenie, że ostatnio Wielki G przede wszystkim kopiuje sprawdzone rozwiązania, inwencję własną ograniczając do minimum. Może i ciężko wymyślić w tej branży coś nowego, ale czy firma faktycznie wierzy, że w ten sposób przyciągnie do swoich usług kogoś poza jej die-hard fanami albo ludźmi, którym bardzo zależy na spójnym ekosystemie i posiadaniu wszystkiego na jednym koncie? Chyba szykuje się nam powtórka z dogorywającego Google+…

Teraz czekamy na ruch Apple, które to również planuje uruchomić usługę streamingu muzyki. Miejmy nadzieję, że będzie to coś więcej niż kolejna kalka w nowej szacie graficznej. Z drugiej strony nie ma co narzekać, bo gdy konkurencja rośnie, zyskują zazwyczaj konsumenci. :)

Nice try, Google, ale ja zostaję przy moim Spotify.
A Ty, czytelniku?

Patryk Grabowski, student I roku Zarządzania kulturą i mediami oraz II roku Studiów dalekowschodnich. Autor bloga IntroKultura.

Róbmy to legalnie

Muzyka to przyjemność, która dzięki współczesnej technologii dostępna jest dla każdego. Nie trzeba wydawać pieniędzy na oryginalne albumy (chociaż miło od czasu do czasu „zaszaleć”), wystarczy poszperać w Internecie i ściągnąć pożądane płyty lub pojedyncze utwory. Sposób ten nie jest legalny, lecz, nie ma się co oszukiwać, najczęściej praktykowany. Dzięki temu każdy z nas może zawsze mieć przy sobie swoją ulubioną muzykę: na dysku, mp3 lub smartfonie. Są jednak rozwiązania, które umożliwiają słuchanie ulubionych artystów legalnie, pozwalając przy tym im i ich wytwórniom zarobić. Te cuda to serwisy streamingowe. Trzy takie serwisy dostępne w Polsce to Deezer, WiMP i Spotify.

Jak to działa? Serwisy streamingowe posiadają bogatą bazę muzyki, która udostępniana jest przez wytwórnie muzyczne. W ten sposób możemy korzystać z dostępnych zasobów legalnie. W dodatku nie trzeba szukać w Internecie dobrej jakości plików, czekać na ich ściągnięcie i zajmować miejsca na dysku. Czy to rozwiązanie nie jest kuszące? Chciałabym pokrótce przedstawić wszystkie trzy serwisy, wyrazić moją opinię na ich temat i zachęcić Was do wypróbowania ich samemu.

W Polsce jako pierwszy pojawił się Deezer – francuski serwis streamingowy. Do wyboru mamy trzy opcje: Discovery, Premium i Premium+. Różnice? Pierwsza wersja jest darmowa, dostępna przez pół roku; po tym czasie zostajemy ograniczeni do 2h muzyki na miesiąc. Opcja Premium kosztuje 9,99 PLN miesięcznie, nie ma limitu i reklam oraz oferuje wyższą jakość dźwięku. Jeżeli dodatkowo chcemy słuchać muzyki poprzez Deezera offline oraz na urządzeniach innych niż laptop czy komputer stacjonarny, musimy wybrać wersję Premium+ za 19,99 PLN miesięcznie. Jako biedna studentka (ach, te stereotypy) zdecydowałam się na opcję darmową.

Dużym minusem okazał się brak programu do zapisania na dysku. Z Deezera możemy korzystać jedynie z poziomu przeglądarki, co w moim przypadku bywałoby problemowe ze względu na ilość otwartych nieraz kart (wszystkie, rzecz jasna, związane ze studiami). W zamian za to strona Deezera wygląda ładnie i przejrzyście. Serwis oferuje nam różną muzykę; możemy kierować się tymi propozycjami lub szukać czegoś na własną rękę. Ciekawą opcją są radia tematyczne artystów lub gatunków muzycznych. Możemy też włączyć stronę konkretnych zespołów czy solistów i znaleźć coś podobnego gatunkowo. Podobna opcja występuje na stronie Last.fm (którą zdecydowanie polecam). Skoro o tym mowa, jeżeli posiadamy konto na „laście”, możemy scrobblować utwory z Deezera na nasz profil.

WiMP w wersji polskiej dostępny jest od listopada 2012 roku, powstał natomiast w Skandynawii. Podobnie jak w Deezerze, mamy trzy wersje programu w takich samych cenach. Opcja darmowa posiada limit czasu odtwarzania muzyki i przerywniki reklamowe. Interfejs nie powinien sprawiać problemów. Serwis poleca przeróżne albumy, pojedyncze utwory i playlisty; propozycji jest wiele. Zarówno w WiMPie jak i w Deezerze możemy „podglądać” profile naszych znajomych z Facebooka, którzy również używają tych programów. Dostępne jest także tworzenie własnych playlist i opcja przesyłania muzyki na nasz profil na „laście”.

W lutym 2013 została wydana polska wersja jeszcze jednego serwisu streamingowego – Spotify. Wyróżnia się on tym, że wersja darmowa nie ma żadnych limitów. Niestety, godzimy się w ten sposób na gorszą jakość muzyki w porównaniu z płatnymi opcjami (podobnie jest w pozostałych dwóch serwisach). Jeżeli jednak nie jesteś koneserem, nie powinno to sprawiać wielkiego problemu. Wygląd programu, który pobieramy na nasz dysk, jest raczej prosty. Interfejs początkowo sprawiał mi pewne trudności, być może dlatego, że Spotify był pierwszym tego typu programem, którego używałam; mimo to niedługo się do niego przyzwyczaiłam. Nie jest on idealny, jednak to właśnie tego serwisu używam na co dzień. Po pierwsze nie trzeba go włączać w przeglądarce, a po drugie najwięcej moich znajomych korzysta właśnie ze Spotify. Jeśli dodać do tego nielimitowany czas słuchania muzyki za darmo, mam już swojego faworyta. Reszta opcji jest bardzo podobna do tych, które znaleźć można w Deezerze i WiMPie. Jest radio, scrobblowanie utworów na Last.fm, playlisty, polecana muzyka… wszystko, czego potrzeba.

Tym, którzy nie znali wcześniej przedstawionych wyżej serwisów streamingowych, polecam wypróbowanie każdego z nich i wybranie najlepszego dla siebie. Wszystkie programy oferują wiele różnych opcji szukania muzyki i dzielenia się nią z innymi. W końcu to ona łagodzi obyczaje i jest najlepszym kompanem, bez względu na wszystko.

Anna Rybczyk – studentka I roku zarządzania kulturą i mediami, miłośniczka muzycznych doznań

Spotify, czyli jest miło, intuicyjnie i przede wszystkim legalnie!

image

12 lutego bieżącego roku Polska dołączyła do krajów, w których działa serwis Spotify- muzyczna platforma oferująca swoim użytkownikom dostęp do ponad 20 milionów utworów na zasadzie streamingu. Aplikacja powstała w Szwecji w 2008 roku. Od samego początku idea muzyki “w chmurze” przypadła odbiorcom do gustu, do tego stopnia, że aktualnie korzysta z niej 24 miliony użytkowników z Europy, Ameryki Północnej czy Australii. 

Jak reklamuje się serwis : „Spotify zaproponuje Ci muzykę odpowiednią do twojego nastroju, pory dnia. Idealne utwory do Twoich ćwiczeń, na imprezę lub dojazd do pracy.” Dzięki możliwości tworzenia i zapisywania playlist, można szybko dorobić się składanek na każdą okazję. Platforma ułatwia również odkrywanie nowej muzyki, sugerując nam wykonawców, światowe trendy, tematyczne radia, czasem nawet  udostępniając przedpremierowo albumy. 

Serwis ma charakter silnie społecznościowy, dzięki czemu możesz udostępniać piosenki na Facebooku i Twitterze, śledzić muzyczne gusta znajomych, celebrytów, a nawet twoich ulubionych wykonawców, co czyni go idealną płaszczyzną do uprawiania fascynujących muzycznych podróży. 

Najpopularniejszą formą korzystania z serwisu jest tworzenie list muzycznych, z których, w zależności od dostępu który posiadamy, możemy korzystać na swoim komputerze, tablecie, smatfonie czy domowym systemie multimedialnym. Darmowa wersja pozwala na odsłuchiwanie utworów przy pomocy komputera i okraszona jest licznymi reklamami. Po wykupieniu wersji premium (koszt: 20 PLN) serwis uwalnia nas od treści promocyjnych, ponad to oferuje możliwość słuchania zsynchronizowanych składanek nawet gdy nie mamy dostępu do internetu, na wszystkich urządzeniach mobilnych. Na dzień dzisiejszy już ponad 6 milionów osób regularnie płaci za poszerzony dostęp do serwisu. 

Pomimo, iż idea muzyki strumieniowej nie miała w Polsce swoją premiery za sprawą Spotify, to dopiero ta platforma zyskała rozgłos i szerokie grono użytkowników. Koncept wyjątkowo dobrze sprawdził się na polskim rynku, gdzie nie przywykliśmy jeszcze do płacenia za ściągane z sieci treści. Jak donosi Polski oddział Spotify, już podczas pierwszego dnia dostępności usługi, użytkownicy przesłuchali ponad milion utworów, co jest wynikiem, powiedzmy sobie szczerze, imponującym, i może za wcześnie na ogłaszanie rewolucji, ale wydaje się, że to krok w dobrą stronę, a w pełni legalne pliki muzyczne, które darmowo oferuje nam serwis, mogą stać się realną alternatywą dla klasycznych form dystrybucji muzyki.

źródło: https://www.spotify.com/pl/

Marta Aronowicz, studentka III roku zarządzania kulturą